Kasa w ścianie

I zabieram się do zdejmowania książek z półki. „To złudzenie – mówi do mnie, uśmiechając się. – Są to jedynie fałszywe oprawy, które zasłaniają prywatną kasę osadzoną w ścianie.” Mówiąc to, przechyla płytę, za którą dostrzegam małe, opancerzone drzwi, ozdobione zwykłymi pokrętłami do zamków cyfrowych. Dobrze – mówię sobie. Znalazłem. W kasie tej z pewnością znajduje się jakaś próbka, sztabka metalu, czy jakiś złowrogi przedmiot. W każdym razie źródło szkodliwego promieniowania znajduje się właśnie tu, w środku! Moja pewność szybko przeradza się w głębokie rozczarowanie, gdy mój klient, otwierając kasę, mówi: „Widzi pan, trzymam tu tylko kilka papierów i trochę pieniędzy w banknotach. Nic więcej.” „A przecież, przed tą kasą – zamkniętą czy otwartą – moja dłoń, która nie myli się nigdy, lodowacieje. Muszę koniecznie znaleźć źródło zła. Zastanawiam się, szukam. Na próżno. Nagle widzę, że wnętrze kasy jest pomalowane w dziwny sposób na dwa kontrastujące ze sobą kolory: tylna ścianka jest pokryta zielonym elektrycznym kolorem, a boczne pomalowane są na szaro. Od jak dawna ma pan tę kasę?” ją dokładnie szesnaście miesięcy temu. A od jak dawna odczuwa pan bóle nerek? Zaraz… chwileczkę… Rzeczywiście, zbieg okoliczności jest ciekawy: zacząłem cierpieć od razu po zainstalowaniu kasy… Czy mam wysnuć z tego wniosek, że jest ona odpowiedzialna za moje dolegliwości? Natychmiast każę ją zdjąć… Po co zadawać sobie aż tyle trudu? Może pan zatrzymać swoją kasę. Wystarczy ją jedynie przemalować, aby unieszkodliwić jej działanie. Zobaczy pan… Proszę go, żeby przyniósł mi pędzel i małe pudełko olejnej białej farby. Dyrektor natychmiast przekazuje moją prośbę nieco zdumionej sekretarce. W dziesięć minut później jestem w posiadaniu pędzla i farby. Wystarczy teraz tylko podwinąć rękawy, opróżnić kasę z jej zawartości, i wymalować ją dokładnie na biało.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *