Efekt skupienia.
Hipoteza André Mahoux wydaje mi się (mnie, absolutnemu laikowi w dziedzinie nauk ścisłych) dość pociągająca. Postaram się streścić ją, używając języka powszechnie zrozumiałego dla większości śmiertelników, do których sam należę. Osobiście – powiedział w skrócie – nie myślę, by źródłem promieniowania był kształt. Myślę raczej, jak inżynier Claude Vincent, że wyrażenie „fale kształtu” można rozumieć jako „efekt skupienia” w miejscu promieniowania. Czy będzie to pole sił Maxwella, czy sil grawitacyjnych, czy jakiekolwiek inne, które łatwo można sobie wyobrazić, zanim nawet się je pozna – wszędzie istnieją „pola tułacze”, pola dzikie (jeśli można tak je nazwać), których sam właśnie kształt może nadawać zdolność skupienia pewnym przedmiotom. Aby przedstawić rzecz w sposób jeszcze bardziej jasny, upraszczając skrajnie mój wywód, mogę powiedzieć, że niezliczone promienie, które znajdują się w przestrzeni są nieszkodliwe, nieznane i niedostrzegalne tak długo, póki nie trafią na „formę”, przez którą przechodzą. Jak światło, które przechodząc przez soczewkę, czerpie z niej siłę i kierunek. To właśnie to skupienie promieni jest źródłem „fal kształtu”. „Ciemne punkty” na drogach, w których samochody najłatwiej się rozbijają, są prawie zawsze uprzywilejowanymi miejscami, w jakich pola siły ciążenia wyrażają swą siłę przyciągania za pośrednictwem skupiającej „formy”. Nie będzie więcej wypadków (a przynajmniej wypadków niewytłumaczalnych, zdarzających się często w pewnych przeklętych punktach), ani samochodowych hekatomb, jeśli uda się zlikwidować lub zneutralizować morderczą „falę kształtu”, która zawsze przyciąga samochody na ten sam platan, na ten sam słup, czy do tego samego rowu.